Portal dla nauczycieli
i dla tych, którzy dopiero zamierzają nauczycielami zostać

OBLICZA MUTYZMU WYBIÓRCZEGO – HISTORIA ADAMA cz. 1

Adam rozwijał się normalnie, ale nigdy nie mówił dużo. Od zawsze był też wstydliwy, nie lubił dużych zgromadzeń i lubił rutynę. Do tej pory jest bardzo przywiązany do rutyny i nie lubi nowych, niespodziewanych sytuacji.

Mieszkamy w Londynie, ale w domu mówimy tylko po polsku. Od 6 miesiąca życia Adam był pod opieką childminder (opiekunka do dziecka), która opiekowała się kilkorgiem dzieci na raz. Było to idealne rozwiązanie dla niego, gdyż dzięki temu miał dostęp do innych dzieci i mógł się uczyć od starszych od niego. U childminder stykał się z językiem angielskim i dość szybko zaczął rozumieć i wykonywać polecenia w obu językach. Wtedy zaczął też używać pierwszych słów, np. flowers, car oraz yellow. Jego wszystkie „pierwsze” słowa były po angielsku. Wydawało nam się, że zasób słów Adama jest mały, ale wynikało to bardziej z faktu, że ogólnie mało mówił. Główną metoda porozumiewania się były gesty i pokazywanie. Adam również używał wielu słów zamienników, np. zamiast pies lub dog przez bardzo długi czas mówił: hau hau.

Czy martwiło to nas? Nie! Oboje z mężem jesteśmy raczej nieśmiali i zawsze byliśmy małomówni, więc nieśmiałość Adama nigdy nas nie dziwiła. Czytałam dosyć dużo na temat dzieci dwujęzycznych – panują opinie, że dzieci dwujęzyczne zaczynają mówić później, czy że ich rozwój językowy przebiega inaczej. Wiele razy też słyszałam, że chłopcy rozwijają się później od dziewczynek. Czy zauważyłam, że Adam nie rozmawia z nikim poza rodzicami? Nie. Wiedziałam, ze rozmawia z nami i z nianią, ale nigdy tak naprawdę nie zdałam sobie sprawy, że nie odzywa się wśród innych. Chyba byliśmy przyzwyczajeni, że jest po prostu cichy i bawi się z innymi dziećmi po cichu.

Adam poszedł do przedszkola w wieku 2 lat. Nigdy nie opowiadał za dużo, co wydarzyło się w przedszkolu, co robił, z kim się bawił itd. Aby dowiedzieć się czegokolwiek, zadawałam dużo pytań tak/nie: Bawiłeś się dzisiaj puzzlami? Malowałeś? Po prawie roku nauczycielka zapytała mnie, czy nie martwię się, że Adam nie mówi. Zaskoczyło mnie to. Okazało się, że Adam w przedszkolu w ogóle się nie odzywa, przez rok nie powiedział ani jednego słowa! Nauczycielki myślały, ze może to być bariera językowa, ale po takim czasie chciały podzielić się swoimi obawami. Przez ten czas nic innego ich nie zaniepokoiło, gdyż Adam zaaklimatyzował się w przedszkolu bardzo dobrze, wykonywał wszystkie polecenia i był jednym z grzeczniejszych dzieci.

Zasugerowano mi, aby udać się po poradę do centrum dziecięcego. Wtedy też po raz pierwszy usłyszałam od nauczycielek o mutyzmie wybiórczym (selective mutism). Ponieważ centrum dziecięce było otwarte tylko raz w miesiącu, w oczekiwaniu na wizytę przeczytałam w Internecie wszelkie możliwe informacje na temat mutyzmu wybiórczego. Wiele objawów pasowało do Adama, więc podjęłam samodzielnie działania i zorganizowałam sesję z logopedą (speech therapist), aby zdiagnozować, czy rzeczywiście mamy do czynienia z mutyzmem wybiórczym. Pierwsza wizyta nie przebiegła pomyślnie, gdyż Adam się rozpłakał, schował pod biurko, aż w końcu tam zasnął. Logopeda zebrała wiele informacji o Adamie od nas i zasugerowała kilka taktyk, jak z nim pracować. Po kolejnych dwóch wizytach nadal nie udało nam się uzyskać oficjalnej diagnozy, ale utwierdziłam się w przekonaniu, że jest to mutyzm wybiórczy.

Pierwszą taktyką, którą zastosowaliśmy w stosunku do Adama, było całkowite zdjęcie z niego presji związanej z mówieniem. Człowiek kompletnie nie zdaje sobie sprawy, jak może zupełnie nieświadomie wywierać presję na dziecku i próbować zachęcać go, a w konsekwencji zmuszać do mówienia. Przestaliśmy zarzucać Adama pytaniami, a w zamian dawaliśmy mu wybór, np.: Jadłeś dziś w przedszkolu jabłko czy banana? Nie oczekując tak naprawdę odpowiedzi, mówiliśmy do niego krótkimi, prostymi zdaniami, komentując wszystko dookoła, np.: Mama gotuje zupę pomidorową, Adam czyta książkę o pociągach, oraz wspomagaliśmy się gestami. Zajęło nam trochę czasu, aby przestawić się na inny tryb „rozmawiania” z nim. Do tej pory potrafię czasami zarzucić go pytaniami: co robił w przedszkolu, jak mu minął dzień, z kim się bawił, co jadł na obiad itd.

Cały czas próbowaliśmy również zorganizować zajęcia z prywatnym logopedą, aby wspomóc proces. Adam doskonale zdawał sobie sprawę, że logopeda przychodzi w związku z jego niechęcią do mówienia i nic z tego nie wyszło – za każdym razem kończyło się to płaczem i krzykami. Po trzech sesjach zrezygnowaliśmy z tych wizyt, aby go dodatkowo nie stresować.

Za moim przyzwoleniem również przedszkole podjęło działania i zwróciło się po poradę do państwowej służby zdrowia. Po ok. 3 miesiącach udało nam się dostać na wizytę, z której niestety wróciłam bardzo rozczarowana. Logopeda po 20 min. „zabawy” z Adamem i rozmowie ze mną stwierdziła po prostu, ze Adam jest opóźniony w mówieniu i to do tego w obu językach. Nie mogłam też liczyć na żadną pomoc, bo lista oczekujących na zajęcia z mówienia jest bardzo długa. Doradzono mi prywatnego logopedę.

Zaczęłam więc dokształcać się dalej sama. Przeczytałam prawdopodobnie wszelkie dostępne informacje w Internecie – niestety nie znalazłam żadnego naprawdę dobrego źródła, które by zbierało wszystkie potrzebne informacje, więc czytałam po kolei: co to jest mutyzm wybiórczy, skąd się bierze, jak postępować, jakie formy terapii stosować itd. Kupiłam także książkę na temat różnych form terapii dla dzieci z mutyzmem wybiórczym (Maggie Johnson, The Selective Mutism Resource Manual), która pomogła mi zrozumieć trochę więcej o rożnych formach terapii i o problemie. Nadal również stosowaliśmy rożne taktyki „rozmawiania” z Adamem. Po kilku tygodniach nagle zdaliśmy sobie sprawę, że nastąpiła zmiana w jego zachowaniu. Adam zaczął więcej mówić i używać więcej słów. Myślę, że Adam nagle poczuł, że wszyscy dookoła przestali na niego naciskać i zmuszać go do mówienia i to pomogło mu się otworzyć. Zmiana była oczywiście widoczna w domu, między nami, bo na zewnątrz, wśród innych ludzi, Adam nadal wstrzymywał się od mówienia.

c.d.n.

Od redakcji: To relacja pani Agnieszki, mamy Adama. W dalszych częściach opowie o współpracy z nauczycielkami oraz o metodach, które zadziałały, i o tych, które okazały się nietrafione. Poznamy też lepiej Adama i całą rodzinę.smiley


Zaloguj się

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Zaloguj się Rejestracja

Losowe artykuły

Przewiń do góry
Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies), dzięki którym nasz serwis dostosowuje się do indywidualnych potrzeb użytkowników. Cookies nie są niebezpieczne, ale w każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Więcej informacji na ten temat w polityce prywatności.