Portal dla nauczycieli
i dla tych, którzy dopiero zamierzają nauczycielami zostać

ONI NIGDY NIE SĄ OFFLINE – JESZCZE O KONFERENCJI BEZEE

Relację z tej konferencji, przygotowaną przez organizatorów, już zamieściliśmy (tutaj). Jednak kilka kwestii nie daje nam spokoju, dlatego dorzucamy swoje trzy grosze.

To była dobra konferencja. Dyskutowano właściwie o tym samym, co zwykle – jakie zmiany zachodzą w świecie i w jaki sposób nauczyciele muszą się do nich dostosować (bo już nie szkoła jako instytucja, przecież na system nie mamy wpływu) – jednak udział w konferencji zagranicznych gości, a szczególnie ekipy z Finlandii, pozwolił spojrzeć na rzecz całą z dystansu. I wiecie co? To zrodziło dwa banalne w sumie wnioski: po pierwsze jesteśmy na czasie (czyli wszędzie na świecie prowadzi się te same dyskusje), po drugie nie ma idealnego systemu, po wprowadzeniu którego moglibyśmy odpocząć i cieszyć się edukacyjnymi sukcesami (Finowie uważają, że ich system powinien być jeszcze lepszy). Ale po kolei.

PRZEWIDZIEĆ NIEPRZEWIDYWALNE

Otwierająca konferencję Katarzyna Hall przypomniała, że przygotowujemy naszych uczniów do świata, o którym nie mamy pojęcia. Kto dziś wie, jaka rzeczywistość czeka nas za 20 lat? Dobra edukacja powinna więc przewidzieć nieprzewidywalne. Nadążyć za światem, który istnieje poza szkolnym budynkiem. Dlatego trzeba z tego budynku wyjść, tłumaczyć uczniom świat, który ich otacza, za pomocą technologii, które dla nich wcale nie są nowe. I nie liczyć, że technologie coś za nas załatwią – nauczyciel jest nadal najważniejszy. Poza gestią nauczycieli leży system. Pani Hall postuluje jego totalną zmianę – powinno się nauczać w grupach różnowiekowych, „uszyć” edukację na miarę zainteresowań i predyspozycji uczniów.

W tym miejscu ciśnie się pod palce postulat pani Hall z innej konferencji: „Niech system klasowo-lekcyjny szlag wreszcie trafi”. To dobrze pokazuje nasze możliwości w tym zakresie. A raczej niemożliwości. Tylko grom z jasnego nieba pomoże, my raczej nie jesteśmy w stanie tego systemu ruszyć. Ale możemy przygotowywać podwaliny – poznawać ten nowy świat, przyglądać się nowym uczniom. Bo to nie są ci sami ludzie, których pamiętamy z początków swojej nauczycielskiej kariery (nawet jeśli przypadły na początek XXI wieku). To zupełnie inny gatunek.

TO TWOI UCZNIOWIE, POZNAJCIE SIĘ

Zapiszcie sobie nazwisko Natalia Hatalska i czytajcie lub słuchajcie wszystkiego, co ta kobieta mówi. Nikt lepiej nie przedstawi wam waszych uczniów. W kolejnych wystąpieniach mówili o nich również Daria Maczukin, Daniel Biegaj i Agnieszka Stelmaszczyk. Oczywiście, że jesteście z uczniami na co dzień i macie wiele na ich temat do powiedzenia. Ale czy aby nie narzekacie, że trudno się z nimi dogadać? Nie macie wrażenia, że mówicie innymi językami? Nie chodzi tu o różnice pokoleniowe (które znamy i umiemy akceptować), bo ci młodzi ludzie właściwie myślą tak jak my. Żyjemy w tym samym świecie, ale w różny sposób w tym świecie uczestniczymy. Poznajcie pokolenie Z.

To pierwsze pokolenie, które się nie buntuje! Wręcz przeciwnie – deklaruje potrzebę utrzymywania dobrych relacji z rodzicami. Nie traktujmy więc naszych uczniów jak wrogów, stoją po tej samej stronie!

Świat cyfrowy i świat fizyczny to dla nich ten sam świat, oni nigdy nie są offline! My musieliśmy się uczyć korzystania z urządzeń takich jak komputer, smartfon, tablet. Nazwaliśmy je nowymi technologiami, bo znamy świat, w którym radziliśmy sobie bez nich. Dla pokolenia naszych uczniów technologie nie są nowe, bo powstały przed ich urodzeniem, oni już je zastali i nie znają świata bez nich.

My czujemy przyspieszenie świata, oni zastali świat, w którym wszystko musi być natychmiast i na żywo, począwszy od informacji, przez zamawianie rzeczy do przymierzenia, zanim się wybierzemy do sklepu, czy kawy, która ma już czekać, kiedy dotrzemy do kawiarni. To przekłada się na sposób życia (denerwujemy się, czekając na zielone światło, nerwowo wciskamy guzik zamykania drzwi w windzie, trudno znosimy dłuższą podróż – najchętniej byśmy się teleportowali) i na komunikację (ikony, obrazki i filmiki są szybsze niż tekst).

Do obrazkowej komunikacji służą aplikacje takie jak Vine, Periscope, Snapchat, Instagram – lepiej się nauczcie z nich korzystać. Czasem nawet są dość przydatne. Można na przykład przypomnieć całej klasie o zadaniu domowym – i nie będzie wymówki. Można wrzucać słówka do nauczenia się albo zagadki czy ciekawostki z danego tematu rozpoczynające lekcję. Można umówić się na zebranie z rodzicami czy wycieczkę. Można prowadzić relację na żywo ze szkolnych wydarzeń. Dobrą stroną tych aplikacji jest krótkotrwałość materiału – treści szybko i bezpowrotnie znikają. Nie można też ich komentować, więc nie narażamy się na krytykę, która jest szczególnie dotkliwa na przykład na Facebooku. Dzięki takiemu sposobowi komunikowania się nasi uczniowie rozwijają niezwykłą umiejętność rozumienia obrazków i odczytywania symboli.

Pokolenie Z jest pokoleniem twórców – jeśli wchodzą na portale społecznościowe, to nie po to, żeby zobaczyć, co u innych, ale żeby pokazać, co u nich! Trzeba pamiętać, że albo jesteśmy twórcami, albo możemy uczestniczyć w czyimś dziele (zostać nagranym). Bardzo popularne są relacje z lekcji z zabawnymi powiedzonkami nauczycieli.

Zapoznajcie się również z pojęciem DIY (do it yourself) – w kontekście pokolenia oznacza ludzi zdanych na samych siebie.

Nasi uczniowie mają ogromną potrzebę kontaktu z rówieśnikami. I są w kontakcie z nimi cały czas, ale dzisiaj wykorzystują do tego urządzenia. Dlaczego się nie spotykają na żywo? To nasza wina. Nie chcemy ich spuścić z oka. Kiedy byli małymi dziećmi, za żadne skarby świata nie zostawilibyśmy ich na podwórku przed blokiem, wozimy je do przedszkola, szkoły i na wszelkie zajęcia, nawet jeśli szkoła jest 400 metrów od domu albo trzeba by do niej dojechać dwa przystanki autobusem. To my, dorośli, nie pozwalamy im spotykać się z rówieśnikami w realnym świecie.

Natalia Hatalska zachęca do autentycznego zainteresowania się młodymi ludźmi z pokolenia Z. Im bardziej się ich pozna, tym bardziej się ich lubi!

Koniecznie obejrzyjcie film Natalii Hatalskiej Generacja Z – pokolenie, które zmieni nasz świat.

JAK ODNUDZIĆ SZKOŁĘ?

Świat jest pełen ludzi entuzjastycznych, z ogniem w oczach, uwielbiających się uczyć, poznawać nowe rzeczy. Problem w tym, że każdy z nich ma mniej niż 7 lat (Esa Saarinen). Co takiego dzieje się w szkole, że dzieci, które z entuzjazmem idą do pierwszej klasy, po miesiącu zaczynają się nudzić? Wiedzieliście, że nawet w Finlandii 25% uczniów cierpi na syndrom znudzenia? Niektórzy uczniowie są tak znudzeni, że nie są w stanie się uczyć! Co gorsza, 50% z nich nie ma pojęcia, po co w ogóle ma się uczyć. Takie dość zatrważające dane przedstawili Peter Vesterbacha, Pär Andler i Lauri Järviletho. Pokazali też przyczyny takiego stanu rzeczy.

Szkoła tkwi w przeszłości. Kiedy wchodzimy do klasy, mamy wrażenie, że nas teleportowano do lat 30 ubiegłego wieku. Szkoła jest jedynym fragmentem rzeczywistości, który nie został zdigitalizowany. Są tylko dwa miejsca na świecie, gdzie nie wolno używać telefonów komórkowych – samolot i szkolna klasa. Nauczyciele więc rywalizują o uwagę dzieci z rozrywką, jaka jest dostępna w tym samym czasie w „ich” świecie. Musimy pogodzić się z tym, że nasze dzieci nie radzą sobie z nudą, bo świat nie dał im okazji, żeby się z nudą oswoiły, żeby same zdecydowały, co z tą nudą mają zrobić. Są w stanie skupić się na 7-sekundowym filmiku. Nie dłużej. I nic z tym nie zrobimy. Nie przystosujemy uczniów do naszego wolniejszego świata, to my musimy nadążyć. Nauka ma być frajdą, zabawą, odkrywaniem. Musi angażować emocje. Wtedy przynosi efekty. W Finlandii chłopcy mówią po angielsku lepiej niż dziewczynki – dlaczego? Bo więcej chłopców gra w różne gry, a gry są po angielsku.  

Przede wszystkim my sami musimy dobrze się bawić i uwielbiać to, co robimy. Nie wystarczy uczyć, trzeba się dobrze nauczyć, jak uczyć. I kochać to robić. Istnieje ogromna różnica między kształceniem nauczycieli w Finlandii i reszcie świata. Na przykład w różnych państwach Azji czy w Brazylii nauczycielem zostaje ktoś, kto nie wie, co zrobić ze swoim życiem. Studia nie przygotują go do pracy. W rezultacie w szkole pracują ludzie, którzy nie mają poczucia wpływu na system, na edukację, na rzeczywistość. Jak można uczyć innych, będąc samemu niedobrze przygotowanym? Jeśli chcemy budować społeczeństwo rozwijające się, musimy postawić na edukację i na solidne kształcenie nauczycieli. W Finlandii wielu chciałoby zostać nauczycielem, ale na odpowiednie studia dostają się tylko najlepsi. To zawód niezwykle prestiżowy i dobrze opłacany. Dzięki temu można zaufać nauczycielom i dać im dużą swobodę w dobieraniu treści, metod i stylu kształcenia.

Artur Dyro z Learnetic zwrócił uwagę, że nie nudzą się dzieci w przedszkolu. Co należy przenieść z edukacji przedszkolnej na wyższe etapy edukacji? Przede wszystkim swobodę docierania do sedna. Starsi uczniowie też chcą sami szukać, sprawdzać, odkrywać. Do tego dochodzi charakterystyczna dla nastolatków skłonność do podejmowania ryzyka. Jak to wykorzystać? Świetnie nadaje się do tego „odwrócona lekcja”. Istnieją narzędzia, które mogą nauczycielowi ułatwić takie prowadzenie zajęć (zajrzyjcie na fanpage Learnetic na Facebooku). Warto też przyjrzeć się grywalizacji. Prof. Joanna Mytnik-Ejsmont i dr Wojciech Glac z Uniwersytetu Gdańskiego przekonywali, że warto wykorzystywać grywalizację, bo to metoda ulubiona przez nasz mózg, który steruje wzbudzeniem motywacji tylko wtedy, gdy coś „się opłaca”. Zapamiętuje zachowanie, które przyniosło korzyści dla organizmu, i powiela je. Zgrywalizowane zajęcia zaspokajają też ważną potrzebę uzyskiwania informacji zwrotnej. Czyli uczniowie mogą monitorować to, jak skutecznie się uczą. Warto poczytać o grywalizacji, na przykład tutaj.

PARADOKSY SYSTEMU EDUKACJI

Derry Hannam z Wielkiej Brytanii – emerytowany nauczyciel, doradca Rady Europejskiej i rządów Wielkiej Brytanii, Malty i Finlandii w Edukacji dla Obywatelstwa Demokratycznego (Education for Democratic Citizenship – EDC), wykładowca na Uniwersytecie w Londynie – z wielką swadą przedstawił swoje obserwacje na temat systemu edukacji. Zwrócił uwagę na pewne paradoksy, które pewnie by nas śmieszyły, gdyby nie ich smutne konsekwencje. Zaczął stwierdzeniem, że niemal niemożliwe jest powstrzymanie dzieci przed uczeniem się, a jednak szkołom to się udaje. Dalej było równie intrygująco. Lubimy się uczyć od siebie, ale w szkole nie pozwalamy uczniom ze sobą rozmawiać. Zapełniamy dzieciom grafik różnorodnymi zajęciami, ale nie pozwalamy na rozwijanie własnych zainteresowań artystycznych i sportowych – nie pozwalamy im się dowiedzieć, kim są jako ludzie. Zmuszamy uczniów do testowania, stawiając ich przed nieustającą porażką. A większości tego, czego powinny się nauczyć, nie da się zbadać testem. Podsumowanie było równie mocne – jeśli mamy nauczyć dzieci życia w demokracji, zacznijmy od wprowadzenia jej do szkoły.  

POTRZEBUJEMY LUDZKIEGO SPOŁECZEŃSTWA

Niezwykle interesująco potoczyła się debata podsumowująca konferencję. Poniżej główne tezy:

Nie trzeba czynić nauki bardziej fascynującą, ona już taka jest. Trzeba tylko nie przeszkadzać w procesie uczenia się.

Należy stworzyć przestrzeń, w której dzieci odkryją w sobie pasję i będą chciały podążać za swoimi zainteresowaniami. Zadziwiające, jak dziecko potrafi być wytrwałe, kiedy je coś zafascynuje!

Młodzi ludzie często wiedzą więcej niż nauczyciel, do którego przychodzą. Musimy się pogodzić z tym, że pewne rzeczy pozostaną dla nas niezrozumiałe, i wykazać się pokorą. Dorośli są potrzebni nie po to, żeby przekazać wiedzę, ale żeby pokazać, jak żyć, jak być częścią społeczeństwa.

Trzeba żyć zgodnie z wartościami. Wartości nie można nauczyć, one przejawiają się w działaniu. Nauczyciel musi postępować tak, jak chciałby, żeby postępowali jego uczniowie.

Rolą nauczyciela jest stworzyć uczniom warunki do współpracy i przekazać im odpowiedzialność za uczenie się. Uczniowie sami potrafią podejmować trudne decyzje.

Musimy się nauczyć słuchać młodych ludzi.

Co będzie potrzebne naszym uczniom w świecie, którego jeszcze nie znamy:

  • elastyczność,
  • empatia,
  • umiejętność współpracy,
  • znajomość języków obcych, ale i poprawne posługiwanie się własnym językiem,
  • umiejętność badania, odkrywania, stawiania pytań,
  • budowanie na rzecz, a nie przeciwko,
  • zainteresowanie sztuką (potrzebne nam humanistyczne społeczeństwo),
  • posiadanie własnych zainteresowań.

Jak widać, wiele pracy przed nami, ale azymut został wytyczony. Do dzieła!


Liczba komentarzy: 1

  1. anka | 19 grudnia 2015 r. o godz. 17:38

    Grywalizacja? Nie słyszałam o tym. Już sprawdziłam, dzięki. Tak to logiczne, że aż dziwne, że tak rzadko tę technikę się wykorzystuje. A wiem po sobie, że na mnie też świetnie działa. Droga Redakcjo, doskonale się bawię w Waszej zabawie "My Cię nauczymy. Kurs za darmo dla siedmiu szczęśliwców". Właśnie z wielką przyjemnością wykonuję kolejne zadanie. Łączę więc przyjemne z pożytecznym podlegając grywalizacji :-) Miłe uczucie satysfakcji...

Zaloguj się

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Zaloguj się Rejestracja

Losowe artykuły

Przewiń do góry
Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies), dzięki którym nasz serwis dostosowuje się do indywidualnych potrzeb użytkowników. Cookies nie są niebezpieczne, ale w każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Więcej informacji na ten temat w polityce prywatności.