Portal dla nauczycieli
i dla tych, którzy dopiero zamierzają nauczycielami zostać

ŻYCIE ZACZYNA SIĘ OD ŚMIERCI – BRACIA LWIE SERCE ASTRID LINDGREN

W jaki sposób podjęlibyście z dzieckiem rozmowę na temat śmierci? Część z nas ma za sobą podobne doświadczenie, a druga część modli się, by nigdy nie musieć takiej rozmowy podejmować. A gdybym zaproponowała Wam odwrócenie sytuacji i postawienie się w roli dorosłego, z którym dziecko podejmuje rozmowę o nieuchronności swojej śmierci? Jak byście zareagowali, gdyby małoletni berbeć oświadczył: wiem, że umrę i bardzo się tego boję (albo nie boję – zależy od sytuacji). Psychologowie powtarzają, że uporanie się z traumą lub strachem to przede wszystkim uwolnienie emocji. Kiedy podejmujemy dialog, zrywamy z tabu. Można powiedzieć, że otwieramy puszkę Pandory i wypuszczamy na świat swoje demony.

ŚMIERĆ W LITERATURZE DZIECIĘCEJ

Astrid Lindgren, jedna z najjaśniej świecących gwiazd literatury dziecięcej, podjęła ten temat w powieści Bracia Lwie Serce. Postanowiłam dziś napisać o tej książce, ponieważ uważam ją za absolutnie wyjątkową w dorobku Szwedki. Wszyscy albo prawie wszyscy znamy Dzieci z Bullerbyn, Emila ze Smalandii czy Pippi Pończoszankę. Tych opowieści nie nazwałabym lukrowanymi, ale sielskimi już zdecydowanie tak. Kto z nas nie chciałby choć na jeden wakacyjny sezon przenieść się w tamte czasy i miejsca? Bracia Lwie Serce to zupełnie inna formuła opowieści, bo zaczyna się śmiercią dziecka. Wstrząsające? Bynajmniej. Astrid Lindgren dość często dotykała tematu cierpienia, a nawet śmierci dzieci, ale my nauczyliśmy się omijać ten rozdział jej twórczości, za to cieszymy się tylko pszeniczno-złotymi łanami, niby żywcem wyjętymi z obrazów Chełmońskiego. Zepchnęliśmy na margines mroczną stronę dziecięcego świata, próbujemy śmierć wyrwać z korzeniami, jakby to miało upiększyć naszym pociechom dzieciństwo i ustrzec je przed nocnymi koszmarami. A przecież dzieci cierpią i umierają każdego dnia i wbrew pozorom bardzo dobrze sobie radzą z potworami, brutalnością i śmiercią. To przede wszystkim my, dorośli, mamy problem i to my powinniśmy odrobić lekcję.

POTĘGA WIARY I MIŁOŚCI

W pierwszym rozdziale Braci Lwie Serce poznajemy trzyosobową, ubogą rodzinę mieszkającą w niewielkim miasteczku: mamę i dwóch jej synów, starszego i pięknego jak anioł Jonatana oraz młodszego, schorowanego, okaleczonego chłopca nazywanego pieszczotliwie, ale jakże przewrotnie, Sucharkiem. Przyglądamy się niezwykle ciepłym relacjom panującym w ubogim domu. Chłopcy odnoszą się do siebie ze wzruszającą życzliwością. Sucharek wie, że umrze, i komunikuje nam to na samym początku, bowiem opowieść poznajemy z jego perspektywy, to on jest narratorem. Dzieci, jak to się teraz mówi, przepracowują temat, dużo rozmawiając. Jonatan opowiada Sucharkowi, że nie trzeba się bać, bo po drugiej stronie cienia jest niezwykła kraina Nangijala. Obydwaj chłopcy karmią się tymi opowieściami, a wyobraźnia pomaga im oswoić strach i smutek. Szczerze mówiąc, płakałam, czytając tę opowieść pierwszy raz. Drugi raz, kiedy czytałam ją na głos przyjaciółce, płakałam chyba jeszcze bardziej. Chłopcy obiecują sobie, że spotkają się kiedyś w Nangijali, a do tego czasu, podczas rozłąki, Sucharek będzie przylatywał w odwiedziny pod postacią gołębia.

W końcu śmierć zabiera jednego z braci, ale… sięga po starszego, zdrowego Jonatana, który, ratując Sucharka z pożaru kamienicy, sam traci życie (naprawdę zaopatrzcie się w pudełko chusteczek). Po pewnym czasie śmierć chciwie wyciąga ręce po drugiego chłopca. I wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa przygoda.

RYCERSKA LEGENDA PO DRUGIEJ STRONIE CIENIA

Zdradziłam wiele? Nie! To wszystko to pojawia się na samym początku książki. Kiedy przenosimy się do Nangijali, trafiamy tam z Sucharkiem i nadal oglądamy świat z jego perspektywy. Wraz z nim cieszymy się odzyskanym zdrowiem, niemal pękamy ze szczęścia, trafiając do zagrody z tabliczką BRACIA LWIE SERCE. Od tej pory chłopcy mieszkają razem w Zagrodzie Jeźdźców i cieszą się swoją obecnością. Jak to bywa jednak w życiu, rajska kraina nie jest tak rajska, jak to się na pierwszy rzut oka wydaje. Szybko pojawiają się pierwsze rysy na szkle, a chłopcy będą musieli zmierzyć się z przeróżnymi przeciwnościami losu. Na ich drodze staną przyjaciele i wrogowie, którzy wcale nie zamierzają łagodnie obejść się z braćmi tylko dlatego, że są oni dziećmi.

Zapewne nie tylko mnie określenie „lwie serce” przywiodło na myśl władcę średniowiecznej Anglii. Trudno powiedzieć, czy Astrid Lindgren wybrała to nazwisko świadomie, chcąc wywołać podobne skojarzenie, faktem jest jednak, że część historii dziejąca się w Nangijali jest utrzymana w duchu rycerskiej legendy, zatem ten smakowity szczegół bardzo tu pasuje. Szczegółowo opisane stroje, uzbrojenie, zabudowania i inne szczegóły kreślą niezwykle spójny i wyrazisty obraz.

OSIEROCONA MATKA

Autorka książki skupia się na postaciach chłopców, niemal całkowitym milczeniem pomijając ich mamę. Dla obydwu braci jest niezmiernie ważna, ale Astrid Lindgren wypycha ją poza nawias opowieści, pozwalając jej tylko na krótko zagościć na początku i wrócić w rozmowie prowadzonej na ostatniej karcie książki. Wydaje się okrutne, że autorka nie pochyla się nad matczynym cierpieniem i nie pociesza bohaterki wizją lepszego jutra. W książce tego nie robi, ale też, jak pokazuje zamieszczony na końcu dodatek w postaci listu autorki do czytelników, nie zapomniała o niej. List jest dowodem na to, że choć opowieść wydaje się trudna, to dzieciom ogromnie się podoba. Ale dzieci po prostu inaczej odbierają świat. W ramach zadośćuczynienia Astrid zdradza czytelnikom, co się zdarzyło z mamą po wydarzeniach opisanych w opowieści i definitywnie kończy historię Braci Lwie Serce, jakby dawała do zrozumienia, że umrzeć można tylko raz… a może nie?

BRAT, HONOR, NANGIJALA

Opowieść Astrid Lindgren, jak już wspomniałam na początku, może być doskonałym pretekstem do podjęcia rozmowy na temat śmierci bliskiej osoby. Jest to również niezwykły portret kryształowo czystej, braterskiej miłości. W dzisiejszych czasach, kiedy wszyscy gdzieś pędzą, a jeśli nie pędzą, to tkwią z nosami przyklejonymi do smartfonów, może warto podjąć rozmowę o sile braterstwa i związanej z nim miłości? Czy współczesne dzieci pojmują ją tak samo, jak ich koledzy sprzed dwudziestu, pięćdziesięciu czy stu lat? Czasem miewam wątpliwości, ale to nie dlatego, że dzieci się zmieniły. Dzieci są takie same, instynktownie wiedzą, co jest dobre, a co złe, i jak należy postępować. To nasze postawy, nasze przewodnictwo popychają je w tę lub inną stronę i choć może nam się to nie podobać, to my wykreowaliśmy świat, z którym nasze dzieci muszą się mierzyć.

Książka traktuje również o honorze. Pojęcie, które w dzisiejszych czasach pokryło się kurzem i patyną, ma w powieści ogromne znaczenie. Możemy także podywagować o żądzy władzy i przeciwstawić ją marzeniom o prostym i spokojnym życiu. Możemy mówić o poświęceniu i odpowiedzialności. Ale nie odpowiedzialności za siebie czy kogoś innego. Powieść uczy odpowiedzialności na większą skalę – za piękną, wymarzoną Nangijalę. Bo raj sam w sobie nie zaistnieje, jeśli my nie przyłożymy do tego ręki.


Zaloguj się

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.

Zaloguj się Rejestracja

Losowe artykuły

Przewiń do góry
Na tej stronie wykorzystujemy ciasteczka (ang. cookies), dzięki którym nasz serwis dostosowuje się do indywidualnych potrzeb użytkowników. Cookies nie są niebezpieczne, ale w każdej chwili możesz wyłączyć ten mechanizm w ustawieniach swojej przeglądarki. Więcej informacji na ten temat w polityce prywatności.